Życie plenerowicza nie jest łatwe. Ale powiedzieć, że jest trudne i że stanowi wyzwanie, to też nie będzie cała prawda. Plener to taki artystyczny rollercoaster, swoista jazda bez trzymanki. Nie jeden nie wytrzymał tempa, wielu jednakowoż nie wyobraża sobie życia bez plenerów; bywa zaczynają wybywać wczesną wiosną, by zjechać w domowe pielesze pod koniec złotej polskiej jesieni, albo i później. Jeśli ktoś czuje malarstwo, to – jak to mawiają – nie ma bata: zawsze odróżni, który pejzaż powstał w plenerze, a który został namalowany ze zdjęcia, albo z głowy (aż chce się dodać: czyli z „niczego”). Są oczywiście tacy artyści, którzy plenerów nie potrzebują, a i same plenery są w stanie bez tych artystów funkcjonować, ale jednak będę utrzymywał, że prawdziwy malarz powinien jeździć na plenery.

Zdjęcie

Wysnuję odważną, być może kontrowersyjną tezę, że właściwie tu wcale nie chodzi o malarstwo sensu stricte, jeśli ktoś nie chce, albo akurat nie ma weny, świetnie, nic się nie stanie, jeśli będzie się obcyndalał i nawet nie chwyci za pędzel, bo przede wszystkim na czymś innym polega najważniejsza zaleta pleneru; chodzi o rozmowę. A nawet jeszcze bardziej o coś naprawdę dziś już bardzo rzadkiego: bycie razem. Zapominamy jaka to frajda żywy człowiek, który ma podobną pasję i chce o niej rozmawiać. Żaden czat, żadna wymiany emaili, żadne tam SMS-y nie zastąpią rozmowy między ludźmi, a jeśli komuś się wydaje, że zastąpią, to bardzo mi go żal. Wystarczy dzień, góra dwa, a artyści otwierają się, zaczyna się życie wspólnoty, która ma podobny cel – sztukę. Atmosfera takich spotkań jest niezwykle serdeczna i olkuski plener „Srebrne Miasto” jest jednym z tych, gdzie ta atmosfera nigdy nie jest nadęta i sztuczna. Podczas tegorocznego pleneru zebrała się grupa twórców, którzy mieli już doświadczenie plenerowe z Olkusza, ale było też kilka osób nowych. Obie grupy szybko się zintegrowały i uzupełniały; między artystami nie ma granic, nawet jeśli są problemy z komunikacją werbalną, malarze czy graficy świetnie dogadują się za pomocą sztuki. Widać było jak duża jest radość w poznawaniu warsztatu innych plenerowiczów, z jak wielkim zainteresowaniem, nie rzadko atencją, artyści oglądali prace koleżanek i kolegów – ile dumy sprawiały im pochwały od kolegów po pędzlu.

Zdjęcie

Wizyta ponad dwudziestu twórców w Olkuszu ma jeszcze jeden istotny wymiar, cenny dla nas, tu mieszkających. Artyści uświadamiają nam, w jak pięknym miejscu mieszkamy. Nasz fragment Jury Krakowsko-Częstochowskiej jest naprawdę malowniczy, ponoć nawet chmury nad ziemią olkuską są wyjątkowe. Krajobraz mamy rzeczywiście bogaty i różnorodny: obok gęstych lasów, roztaczają się piaszczyste pustynie, a ostańce skalne górujące nad malowniczymi wioskami, często zwieńczone ruinami zamków, sąsiadują z miastami o wybitnie przemysłowym charakterze. Przez tych trzynaście już spotkań artystycznych powstały setki prac, które wystawiane były w wielu galeriach, dając świadectwo, jak niebywale ciekawa jest nasza okolica. Sami artyści zawsze podkreślają gościnność mieszkańców Olkusza oraz to, jak ważnym dla lokalnej społeczności jest fakt funkcjonowania olkuskiej Galerii BWA, której to instytucji wiele miast nam autentycznie zazdrości. I bardzo dobrze, zazdrość jest czasami dobrą motywacją, by zrobić coś wartościowego; BWA w Olkuszu zazdrościło kiedyś innym galeriom uznanych plenerów, teraz już od lat taki plener organizuje i – miejmy nadzieję – przed nami jeszcze bardzo wiele jego edycji – ku chwale sztuki i naszego regionu.

Olgerd Dziechciarz

Baláž Š. Dušan - Słowacja

Bereźnicka- Przyłęcka Maria

Chkaidze Gocha - Gruzja

Czyżewska Agnieszka

Debis- Janusz Polska

Gałustow Edward - Białoruś

Hanysz- Stefańska Magdalena

Kwarciak Michał

Liśkiewicz Brygida

Łozowski Krzysztof

Marušič Klavdija - Słowenia

Marzec Józef

Molski Eugeniusz

Piórecka Elżbieta

Płachecka- Śniadach Anna - Klucze

Połeć Mariusz

Sobieraj Andrzej

Sobieraj Emilia

Stach Stanisław–Olkusz

Šuster Vladimir - Słowacja

Verdelago Andrea - Włochy/Słowenia

Zając-Slapničar Joanna - Słowenia