Już tylko raz w tym roku możecie wsiąść do wehikułu czasu. Za tydzień, w niedzielę. Dzisiejszy, z 22 sierpnia, już odjechał.
Po wczorajszej Nocy z Rycerzami, której uczestnicy nie mogli się rozstać aż do rana, niektórzy byli zmęczeni, ale nie nasze Lwie Serca.
Jak przystoi rycerzom, dzielnie i z uśmiechem na ustach znosili wszelkie niewygody.
Choć ciepły i parny dzień nie zachęcał do ruchu, na rabsztyńskim zamku, jak co tydzień, rycerze w każdym potrafili obudzić ducha przygody.
Trwały walki i konkursy, zabawy sprawnościowe i wesołe przekomarzania.
Tłum odwiedzających brał udział w konkurencjach sportowych, w dyskusjach na temat uzbrojenia i odzienia rycerzy, ta część, która akurat nie walczyła, manewrowała smartfonami, żeby zrobić wspaniałe pamiątkowe zdjęcia.
A na zamek wciąż napływali nowi goście…
Kolejka do strzałów z łuku wydawała się nie mieć końca. Niby łatwiej wywijać mieczem, ale łuk ma w sobie coś urzekającego. Wymaga spokoju, koncentracji i dobrej koordynacji.
Przy moście od poprzedniego dnia funkcjonowała kuchnia rycerska, gdzie można było skosztować rycerskich specjałów, nabyć nalewki, octy czy oleje smakowe – wszystko robione własnoręcznie przez damę Małgosię z zachowaniem wszelkich zasad sztuki.