25 października w olkuskim MOK zaśpiewał i zagrał przy pełnej sali zespół Klezmorim Trio.
Ten wieczór należał do wielbicieli muzyki klezmerskiej. Było wszystko, czego mogli sobie życzyć.
Określenie „klezmer” pochodzi od hebrajskich słów: kle – narzędzie, instrument, i zemer – muzyka. Dokładnie oznacza instrument muzyczny, i każdy prawdziwy klezmer czuł się związany ze swoim instrumentem. Każdy był wirtuozem.
Tego wieczoru też grali dla nas wirtuozi: Marcin Wiercioch na akordeonie, Karolina Stasiowska na altówce i Piotr Południak na kontrabasie. Karolina również pięknie śpiewała.
Muzyka klezmerska służyła dawniej dopełnieniu ceremoniału ślubu i tworzeniu nastroju radości na weselu. W klezmerskim graniu najbardziej liczą się emocje – można usłyszeć naśladowanie przez instrumenty śmiechu i płaczu. I wywołuje emocje – wzruszenie, radość, smutek.
Słuchając kolejnych utworów przenieśliśmy się do żydowskich sztetli. O to, żeby nikt nadmiernie się nie rozmarzył, dbał Marcin Wiercioch, sypiąc dowcipami i prowadząc właściwe sobie, zabawne monologi. Koncert i kabaret w jednym nagrodzono owacjami na stojąco. Później w foyer można było kupić płytę z podpisami muzyków.